MTB Dolsk Marathon
-
DST
83.60km
-
Teren
70.00km
-
Czas
03:21
-
VAVG
24.96km/h
-
Sprzęt Giant XTC 0 DE 2010
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Dolska przyjechałem Bloom'em. O godzinie 9:30 Ja, Klosiu, JPbike i Jarekdrogbas zrobiliśmy sobie małą rozgrzewkę kilku kilometrową. Przed wyścigiem czułem się świetnie i chciałem jechać ten maraton bardzo szybko :). Start o 10:00, ruszyłem bardzo mocno i przez kilka pierwszych kilometrów trzymałem się mocno na przodzie. Miałem ochotę się tak trzymać za wszelką cenę i to właśnie był mój błąd. Po ok. 20 km zgubiłem dość szybki pociąg i zacząłem się męczyć samotnie. Przejechałem tak z 2-3 km i nagle pojawił się Jacek i Mariusz z jakimś gościem. Klosiu klepnął mnie w plecy, a ja się ucieszyłem i pomyślałem: "super, teraz będziemy zapierdalać, uratowali mi tyłek" :D Jechaliśmy tak dość długo, starałem się robić zmiany, ale czułem, że dla mnie oni jeżdżą za szybko :D. Zwariowani, zasuwali jak cholera. W pewnym momencie zgubiliśmy Jacka, który jednak szybko dogonił nas w innym peletonie. Gdy nas doszedł ja czułem się już dość zmęczony i wciąż w prawą łydkę chciał mnie złapać skurcz :). Gdy tylko skończył się asfalt na ok. 40 kilometrze i gdy wjechaliśmy na polną drogę, stanąłem na pedałach i stało się, łydka mi tak zdrętwiała, że miałem ochotę umrzeć :D. Na szczęście korzystając z doświadczenia, które zdobyłem podczas pływania, szybko naciągnąłem łydkę i skurcz przeszedł, choć mały ból czuje do teraz :).
Następne kilometry to już był katastrofa, jechałem jakieś 15-20 km/h i nie mogłem szybciej. W pewnym momencie zacząłem jechać z MINI i MEGA, gdy nagle patrze a obok mnie dziewczynka na rowerku ze zwykłymi pedałami i "nóżką" jedzie sobie rekreacyjnie, a ja nie mogę jej wyprzedzić. Nogi miałem tak zakwaszone, że nic nie mogłem zrobić. Ten horror trwał ponad godzinę, dopiero pod koniec odzyskałem trochę sił w nogach. Gdy kończyło się pierwsze okrążenie to w akcie desperacji, kilka kilometrów przed metą dla MINI chwyciłem się koła gościa, który jechał aż 24 km/h (właśnie z mini) :D, to wtedy było dla mnie szybko ;). Ogólnie byłem zbyt pazerny, chciałem pojechać tak jak Klosiu i Jacek a to niestety jest ponad moje możliwości, mają naprawdę niezłą kondycję. Wykończyli mnie strasznie ;). Gdybym jechał 3 peletony później to na pewno mój czas byłby znacznie, znacznie lepszy, ponieważ nie zakwasiłbym nóg.
Po wyścigu zjedliśmy coś, posiedzieliśmy na trawie i nic nie wygraliśmy w losowaniach Tomboli.
Open GIGA: 101/122
M2 - 28/32
Ogólnie jak zwykle było świetnie, teraz Złoty Stok :)