mlodzik prowadzi tutaj blog rowerowy

Grand Prix Kaczmarek Electric MTB Wolsztyn, czyli wyprzedzanie bez końca ;)

  • DST 67.50km
  • Teren 67.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 516m
  • Sprzęt Giant XTC 0 DE 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 października 2011 | dodano: 02.10.2011

Rano wstaje i mam złe nastawienie, może Września? ;). Tej nocy spało mi się bardzo źle. Wstawanie, nocne poty, koszmary, przewracające się ściany i spadający sufit na moją głowę, etc. :D.

Nie wyspałem się absolutnie. Gdy zadzwonił budzik miałem nadzieje, że to pomyłka i że jest środek nocy. Niestety nie, jest siódma więc pora się szykować.
Odbieram SMS'a od Denisa Rodmana, a tam informacja, że jednak jedzie do Wrześni. Mówię sobie trudno, szkoda, bo nie będzie z kim się ciąć :D

Półtorej godziny jazdy i już byłem w Wolsztynie. Na dzień dobry się zgubiłem. Brak oznakowań, gdzie jest maraton. Po 10 minutach jeżdżenia i zaczepiania przechodniów dostałem się na miejsce organizacji maratonu. Od razu spotkałem Maksa i Zbycha, jak zwykle "pierwsi" ;). Szybkie załatwienie numerka bez większych kolejek i jazda się przebrać. Ładna rozgrzeweczka z kolegami z EMED'u, małe zakupy w Żabce mojej tajnej mikstury doładowującej i jazda do sektora. Ja to bywa na takich maratonach stoimy gdzieś w czarnej, ciemnej dupie :D. Oczywiście z dziećmi, które mają plastikowe pedałki i różowe kaski ;D.
5 minut do startu, gadka szmatka z Michałem o jego nowym bike'u i w końcu ruszamy.

Na początku idę dość spokojnie, ponieważ muszę się rozgrzać. Po chwili pojawia się mostek przy jeziorku, który jest wąskim gardłem całego wyścigu. Staję grzecznie w kolejce z Michałem a Maks i Zbyszek bardzo zgrabnie wciskają się z boku, uzyskując w ten sposób sporo przewagę nad nami. Mijają 2 minuty i w końcu jestem na drugiej stronie. Teraz właśnie zaczyna się tytułowy etap wyścigu. Zaczynam wyprzedzać. Mijam najpierw największych amatorów z różnicą prędkości ok. 10-15 km/h. Po chwili dochodzę Michała, który też trochę szybciej przeszedł przez mostek. Droga to wąski singiel na max. 3 rowery. Wyprzedzam wciąż mając do dyspozycji bardzo mało przestrzeni. Po lewej jest trawa i liście, po których jedzie się ciężej. Wykorzystuję dużo siły fizycznej i psychicznej, aby wszystkich powyprzedzać. Singiel ma długość jakieś 5 km. Po chwili widzę Maksa, który krzyczy mi: "goń Zbycha" :D. Myślę sobie spoko... Mijają z dwie minuty i widzę niebieskiego Gianta XTC0 :D. To Zbychu, ciśnie bardzo mocno i dość długo widzę go przed sobą. Chwilę przed wyjazdem na krótki odcinek asfaltowy, wyprzedzam go klepiąc w plecy, ponieważ tętno mam tak wysokie, że nic nie mogę powiedzieć ;).

Dalej wycinam równo każdego napotkanego bike'ra. Na pierwsze pętli 33 km jest ich wciąż bardzo dużo. Wiem, że w większości to dystans mini i nie są dla mnie konkurencją, lecz muszę ciężko pracować, ponieważ pozycję startu miałem fatalną. Na trasie sporo piachu, powiedziałbym nawet, że dużo. Podjazdy są strome, lecz dość krótkie. Jeden jest absolutnie nie do podjechania. Przez cały wyścig trzęsie mną tak, że Japonia może się schować ;). Dochodzę grupkę z corrateca, ale oni jakoś tak wolno jadą. Myślę sobie "co jest z tą wiarą?".
Przez cały czas wydaje mi się, że się wręcz wlekę, jednak patrząc na innych wiem już, że teren jest wymagający. Wszyscy jadą wolno. Cały czas mam nadzieję, że dojdę jakiegoś szybkiego megowca po defekcie i będę z nim się tasował do mety. To na pewno pomogłoby mi osiągnąć lepszy czas. Jednak nikt taki się nie przytrafia. Wszystkie single i szerokie polne drogi jadę sam. Nawet na moim kole nikt nie chciał usiąść. Myślałem, że może zmotywuję kogoś i razem osiągniemy więcej :D.
Pierwszą pętlę przejeżdżam cały czas kogoś wyprzedzając. Jest dośc interesująco, lecz druga to wielka samotność. Jadę długi czas sam, za mną nikt, przede mną ktoś bardzo daleko, bo nie widzę. Po ok. 5 km drugiej rundy doganiam już kolejne grupki. Nikt nie jedzie sam, wszyscy walczą razem, jednak znowu nikt nie uczepia się mojego koła. Teraz zjazdy jedzie mi się lepiej, nikt mnie nie spowalnia, lecz przydałby się jakiś pociąg, bo jednak wiatr w ryj wieje :D. Dupa, już wiem, że cały wyścig pojadę sam i nikt mi nie pomoże. Po drodze wyprzedzam jeszcze ok. 8-10 kolarzy i to wszystko. 15 km przed metą łykam mój tajemniczy płyn o nazwie COCA-COLA 0.33l. Czuję się po tym lepiej, dużo lepiej, ponieważ na bufetach nie było nic do jedzenia, a ja miałem tylko jeden mały żel PENCO. Do mety samotnie ostatnie km'y. Wjeżdżam z impetem i jestem zadowolony, choć nie mam pojęcia ilu jest przede mną.

Cały wyścig jechałem sam z niczyją pomocą, fajne pociągi były daleko z przodu przez chujowy sektor. Gdyby np. jechał Klosiu lub Rodman to na pewno jechalibyśmy dużo lepiej, motywując się wzajemnie.

Po 37 minutach przyjeżdża Zbychu, później Michał z krzywym hakiem i jednym laczkiem na trasie. Ostatni po 52 minutach przyjeżdża wysoce nieusatysfakcjonowany Maks, który źle zaprojektował swoją taktykę wyścigu :).
Przebrałem się, zjadłem coś, pogadaliśmy i czekaliśmy na dekoracje. W między czasie wywiesili listę MEGA a tam:

Miejsce:
Open: 13/78
M2: 4/21
czas: 3:00:55

Strata do trzeciego miejsca M2 to 5 minut. Szkoda... Gdyby nie ten sektor.
Strata do Olka Drożały :) 29 minut :D. Masakra, cyborg.

Drożała pierwszy i Kajser 2 minuty za nim, a później długo długo nic... i następni. Nieźli są :)

Zadowolony jestem z wyścigu. Tylko jak zwykle żałuję, że to koniec sezonu, bo czuję się znowu bardzo w formie. W przyszłym sezonie biorę się za siebie, nie będę się na pewno tak opierdalał. Ostatni tydzień wciąż jeździłem i od razu noga podaje ;)




komentarze
Organizator | 15:31 piątek, 14 października 2011 | linkuj Witam! Formalnego pisma nie trzeba pisać i wysyłać! Realia małych wyścigów są takie a nie inne, niestety nie da się rozdzielić startu. Jedynym wyjściem jest jeżdżenie regularnie w cyklu i startowanie z sektora, bądź wcześniejsze stawienie się na linii startu, co niestety wiąże się z gorszą rozgrzewką :) Gratuluję wyniku mimo gorszego startu, oraz dodaję w nawiasie, że 3 miejsce w M2 też zajął chłopak startujący z tyłu stawki :)

Pozdrawiam, Tomek Stęsik
mlodzik
| 17:10 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Dzięki Jacek :).

No to ja im napiszę takiego maila. Żeby w przyszłym roku tak zrobili. Ciekawe czy coś mi odpiszą ;)
JPbike
| 13:17 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gratulacje za non-stopowe wyprzedzanie i otarcie się o pudło :)
Marc
| 09:30 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj To może po prostu napiszmy do nich maila, takiego normalnego, jak najbardziej formalnego. Ładnie podpisując się na dole :)
Niech każdy coś takiego wyśle i może da im to do myślenia. A w efekcie w przyszłym roku będzie większa zabawa :)
josip
| 08:44 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gratki! Super wynik jak na start z czarnej d.:-)
Organizatorzy lokalnych maratonów niby rozumieją coraz więcej ale wciąż nie dociera do nich, że na takiej imprezie jakieś 70% to ludzie, którzy przyjechali na wycieczkę krajoznawczą i/lub rajd rodzinny (szczególnie na mini) ale pozostałe 30% chce się jednak pościgać. I dlatego wypadało by rozdzielić start (choćby o 5 min.), tak aby ani jednym ani drugim nie psuć zabawy.
mlodzik
| 07:14 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Zbychu, coca cola jest The Best :D

Marc, raczej gdybym mógł stać w pierwszym sektorze to byłoby pudło. Najwięcej czasu straciłem na mostku i zjazdach oraz singlach na pierwszej pętli :).
Marc
| 06:17 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gdybyś się wyspał to pudło by było pewne :)
toadi69
| 21:11 niedziela, 2 października 2011 | linkuj za rok będzie lepiej, 3 miejsce a może nawet 2

Ja miałem siły tylko na pierwszą pętlę, na drugiej już je musiałem oszczędzać, nie wiem skąd ty masz tyle sił, bo na pewno nie w tej jednej puszcze coka-coli
mlodzik
| 20:13 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Dzięki grigor, jestem zadowolony z miejsca :)
grigor86
| 20:05 niedziela, 2 października 2011 | linkuj 4 to i tak bardzo dobry wynik przecież. Gratuluję.
mlodzik
| 19:34 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Przede wszystkim dzieciaki i dystans mini powinien startować w innym czasie. Nie wiem co to za problem? Organizatorzy nie myślą. Wszystkie te dzieciaki jechały mini. Trzeba było puścić mini 5 minut po starcie mega i byłby słodko, nikt by się nie męczył i nie przeciskał, chociażby na mostku. Myślę, że to nie jakiś kłopot.

Przewyższeń wyszło 516 metrów na 67 kilometrach. Przed startem myśleliśmy o tych 1200, ale nie było to możliwe. Od razu wiedzieliśmy, że nie byłoby gdzie tutaj osiągnąć takiej liczby !!! To prawie by wyszło mega GG w górach, a to tylko okolice Wolsztyna z kilkoma podjazdami :)

Zawsze może być lepiej w przyszłym roku z miejscem ;)
klosiu
| 19:33 niedziela, 2 października 2011 | linkuj A, no właśnie widzę, że policzyli chyba "podjazdy" w górę i w dół ;)))
Szkoda mi tego maratonu, ale po chorobie i tak nie mógłbym porządnie zawalczyć w takim ciężkim terenie :). Ale że Rodman spękał... ;>
mlodzik
| 19:29 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Wiadomo, miałeś pecha, zdarza się, laczek od razu strasznie rozprasza i pozostawia niesmak. W Puszczykowie to XC, tam trudno o defekt. Chyba, że konkretnie zaglebisz ;)
klosiu
| 19:29 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Podobne odczucia miałem z Kargowej, na starcie trzeba się u Kaczmarka ustawiać chyba z 45minut przed startem żeby się pościgać, pół godziny to za mało. Z drugiej strony sektory w takiej lokalnej serii to też przesada :). Ale fakt, jeden sektor dla ludzi powyzej 500-550 pkt (maks za giga jest 700) by się bardzo przydał, bo startuje tam bardzo dużo ludzi próbujących maratonu po raz pierwszy. Ile wyszło przewyższeń , bo pisali chyba bajki o tych 600m na jednej pętli?
No i gratki za miejsce, co prawda najgorsze możliwe, ale pudło było w zasięgu!
Michał | 19:23 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Mam nadzieje ze puszczykowo bedzie troche laskawsze dla mnie

ladnie pojechales, mysle ze bylbym w stanie wykrecic czas na poziomie 3:15 czyli bez szalu :D ale niestety dzisiaj nie bylo mi to dane :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa gowdu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]