Maraton Hermanów
-
DST
73.00km
-
Teren
70.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
23.68km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
915m
-
Sprzęt Giant XTC 0 DE 2010
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas: 3:05:47
Open 28/60
M2 8/12
Trasę pamiętałem dość dobrze z poprzedniego roku, Była tylko minimalnie zmieniona.
Ja, Josip i Klosiu staliśmy w sektorze obok siebie, tylko Rodman cwaniaczek stanął prawie z czołówką ;). Pokiwaliśmy mu, przekazałem mu ważne słowa: "my, my, my tak podjarani" i ruszyliśmy. Zacząłem dość spokojnie, nie chciałem szarżować, aby nie się nie spalić. Po jakimś czasie doszedłem Rodmana i dość długo za nim jechałem. Jego rower skrzypiał jak wigry 7 :D. Po chwili mijamy Jacka i dalej dość szybko walimy do przodu. Niestety jakieś lamy zwalniają przy kałużach i prawie wszyscy się zatrzymują. Później jeszcze chwilkę razem, ale w końcu Przemysław jest za mną, nie widzę go, ale bardzo dobrze słyszę ;d.
Do 30 km'a jadę na małym zgonie i dość ciężko mi się pedałuje. Pierwszy bidon schodzi po 30 minutach jazdy. Olewam pierwszy bufet, wiem, że Koksiu i Rodman są niedaleko. Zaczynają się podjazdy, ale dzisiaj idzie mi to znacznie gorzej niż zwykle. Uwielbiam zjazdy i podjazdy przy szkole w Żerkowie, są całkiem techniczne. Po chwili dogania mnie Tomasz z dystansu mega, wyprzedza mnie i po chwili zalicza OTB na fajnym zjeździe z dużą dziurą ;). Przeżył, więc jadę dalej. Wyjeżdżam na asfalt i ten długi chujowy podjazd, obracam się i widzę Rodmana, depcze mi po piętach, po chwili mnie wyprzedza :D.
Na drugim bufecie muszę się zatrzymać, absolutny brak płynów. Tracę trochę czasu i łyka mnie Koksiu :). Zużywam bardzo dużo energii, aby go dojść i w końcu dochodzę. O mało co stojąc na pedałach dostaje skurczy. W tym czasie Rodman jest już przed nami, teraz to my depczemy mu po piętach. Dyskutujemy chwilę, że trzeba go dojść. Pojawia się mały singielek, najpierw podjazd, a później zjazd i w końcu go mamy. Jedziemy razem. Prawie cała ekipa GIGA z EMED Racing Team - Oni to są zajebiści. Dajemy tak przez długi czas razem i gadamy. Tzn. ja mówię dużo, Koksiu też coś tam mamrocze, a Rodman milczy. Nie chciał marnować energii na pitolenie ;). W końcu znowu pojawia się zjazd w rynnach, Mariusz mówi, żebym jechał pierwszy, więc jadę, ale przede mną jakiś megowiec, który tarasuje drogę. Krzyczę "Maiuczek SPIERDALAJJJJJJJ", tzn. lewa, lewa przyjacielu :D. Przyjaciel mi zjeżdża i nawet nie wiedziałem czy to laska czy koleś, ale ja tam szybciej bym zszedł niż on/ona zjeżdżał/a. Teraz kawałek asfaltem. Obracam się i 100m za mną Klosiu, zwalniam trochę i czekam na niego, po co samemu się męczyć, jak możemy się pozmieniać. Niestety Klosiu jest mocniejszy i liczę na niego ;). Troszkę mnie pociągnął, chociaż nie chciałem być chujem i też coś tam próbowałem. Rodmana już nie widzę, obracam się, ale go nie ma.
Koksiu zaczyna zapierdalać, chyba zjadł ENDURO :D. Ja już zdycham, myślę sobie, że jeśli dalej tak pojedzie, a ta trasa się nie skończy to będzie chujnia, zdechnę jak pies. Muszę się znowu zatrzymać na bufecie, Koksiu znów mi odchodzi i od tego czasu bardzo trudno mi go dogonić, zbliżam się, ale nie mogę usiąść my na kole.
Po pewnym czasie dochodzimy kolesia ubranego na biało. Dość ładnie szedł pod górki. Koksiu go wyprzedza, ja zaczynam mu jechać na kole. Po chwili go zmieniam i tak współpracujemy do wału. Niestety Mariusza mogę już tylko rozpoznać po kolorze koszulki. Znika dość ładnie, ale wciąż go widzę. 2 km przed metą znika mi całkowicie. Z białym człowiekiem zmieniamy się jeszcze chwilkę i but do mety. 200 m przed nią takie dziury, że nie da się jechać. Gość łyka mnie jak dziecko, a ja nie mam już absolutnie siły. Na metę wjeżdżam mało widowiskowo, ale z dużym zadowoleniem. Klosiu prawie 2 minuty przede mną, Rodman 3 minuty za mną :D
Trening udany i wyścig również choć w GIGA startowało tylko 60 osób, jakaś porażka, dużo cipek ;)
komentarze
No, bo przy dużych prędkościach rower nad dziurami przeskakuje jak piłka golfowa ;)) Widać za wolno niektórzy jechali ;) A tak serio, ja też nie wiem gdzie ta dziura była...
Jak wyglądała moja gleba ? :D Chwila bezwładności i jebut w glebe ?
Ponadto mam nadzieje, że nie opóźniałem na zjeździe :P
Kurek wyczytał Echmed Racing Team ;)